Włamanie w Lublińcu to jednorazowy epizod, ale bądźcie czujni. Poznajcie historię pana Adama, który w ubiegły weekend padł ofiarą włamywaczy.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Niestety powroty nie zawsze są przyjemne. Przekonał się o tym w ostatni weekend pan Adam z Lublińca.
Początkowo nic nie zwiastowało, tego co zaszło w jego mieszkaniu pod nieobecność całej rodziny. - Wchodząc do mieszkania poczułem chłód i opór, musiałem lekko pchnąć drzwi, by je otworzyć. Okazało się, że blokowała je leżąca na podłodze torba. Było to trochę dziwne, bo wiedziałem, że schowana była w szafie, w korytarzu, ale uznałem, że musiała po prostu wypaść - wspomina pan Adam.
Kolejne kroki pan Adam skierował do salonu, gdzie spostrzegł ogromny bałagan oraz otwarte drzwi balkonowe z wyraźnymi śladami włamania.
- Przez pierwszych kilka chwil byłem w kompletnym szoku. Nie docierało do mnie co się stało. Wszystko było przetrząśnięte, szafy pootwierane, ubrania i inne rzeczy leżały na podłodze. Złodziej zajrzał do każdego kąta, nawet malutkie pudełeczka z drobnymi pamiątkami zostały otwarte i sprawdzone - mówi pan Adam.
Po zawiadomieniu policji poszkodowany postanowił sprawdzić, co zginęło. Okazało się, że zniknął aparat, dwa portfele oraz srebrny różaniec. O dziwo inne sprzęty elektroniczne, jak telewizor czy laptop, pozostały nietknięte.
- Na szczęście włamywacze nie zauważyli pudełka, w którym leżały kluczyki do auta. Samochód stał przed blokiem. Kamień z serca, że go nie znaleźli, nawet nie chcę myśleć, że mogło być inaczej - dodaje mężczyzna.
Już po 10 minutach od chwili zgłoszenia, na miejsce dotarło dwóch funkcjonariuszy. Pan Adam został przesłuchany, a policjanci sporządzili wstępny protokół. Wkrótce do mieszkania dotarł także technik kryminalistyczny, który zajął się poszukiwaniem śladów biologicznych złodzieja.
- Nie było żadnych odcisków palców. Technik znalazł tylko odcisk buta na balkonie i kilka odcisków rękawiczek w mieszkaniu, które nosił złodziej - relacjonuje poszkodowany.
Do mieszkania sprawcy dostali się przez balkon. Rozgrzanym przedmiotem wypalili otwory w plastikowych ramach drzwi balkonowych, po czym podważali zasuwy znajdujące się w środku.
- Myślę, że złodzieje doskonale wiedzieli czego szukają, nie zajrzeli nawet do pokoju dziecka. Przetrząsnęli wszelkie zakamarki, w których mogła się znajdywać biżuteria czy pieniądze - mówi pan Adam.
Już następnego dnia udało się odnaleźć skradzione dokumenty. Złodziej porzucił je na torach przy stacji kolejowej w Lublińcu, gdzie odnaleźli je funkcjonariusze SOK.
- Pytałem policjantów, czy montaż rolety mógł zapobiec włamaniu. Stwierdzili, że nic nie daje gwarancji. Szczególnie, że ci akurat złodzieje byli doskonale przygotowani - mówi poszkodowany.
Obecnie sprawą zajmują się policjanci z wydziału kryminalnego. Iwona Ochman, rzecznik prasowy lublinieckiej policji, apeluje o zachowanie czujności.
- Jeżeli widzimy w naszej okolicy coś niepokojącego, podejrzane osoby, auta na obcych rejestracjach, warto do nas zadzwonić. Policjanci przyjadą, wylegitymują taką osobę, sprawdzą cel jej wizyty. Lepiej dmuchać na zimne - mówi Ochman.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?