Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Lublińcu jest coraz więcej lumpeksów. Dla sklepikarzy to poważna konkurencja

Aneta Kaczmarek
Fot. ARC
Lublinieccy sklepikarze boją się o swoją przyszłość. Ich największą zmorą są wciąż powstające sklepy z odzieżą używaną.

Choć jest ich w mieście niemało, to ich właściciele oraz pracownicy, wcale nie narzekają na brak klientów. - Są lepsze i gorsze dni, jak w każdej gałęzi handlu. Ale ogólnie nie mogę narzekać. Zawsze gdy otwiera się nowy sklep, ludzie ustawiają się do niego w kolejce. Ale w końcu ciekawość mija i do nas wracają - mówi pracownica jednego z lumpeksów w pobliżu lublinieckiego rynku.

Wśród stałych klientów sklepów z używaną odzieżą panuje bowiem pewien trend. - Ludzie nie rzucają się już na nową dostawę, ale chodzą od sklepu do sklepu i szukają. Są klienci, którzy odwiedzają nas niemal każdego dnia - mówi pracownica innego lumpeksu.

Rzadziej natomiast odwiedzają sklepy z nową odzieżą. - Nie ma słów na to, co się dzieje odkąd jest taki wysyp lumpeksów. W Lublińcu w ogóle jest za dużo sklepów, nie tylko z używaną odzieżą. Ale one faktycznie powodują, że tracimy klientów - mówi sprzedawczyni ze sklepu z odzieżą i butami.

Zauważa przy tym, że coraz częściej ceny w lumpeksach i sklepach z nowymi rzeczami, są przybliżone. - Być może kiedyś wyglądało to nieco inaczej, wiele rzeczy można było kupić naprawdę tanio. Ale teraz, jak przychodzi do mnie klient i pokazuje mi bluzę za 35 zł, to przecież ja pokażę mu podobną za 40 zł, tyle że nową - mówi kobieta.

Obawy sklepikarzy pogłębia informacja o powstaniu kolejnego punktu sprzedaży. Mowa o komisie odzieży, o którym dyskutują handlujący.

- Podobno to ma działać tak, że można przynieść ciuchy i jak się sprzedadzą, to część pieniędzy trafia do kieszeni sprzedającego, a część do komisu - wyjaśnia sprzedawczyni jednego ze sklepów przy rynku.

Otwarcie nowego punktu niepokoi sklepikarzy. - Niewiele mi zostało do emerytury i naprawdę się martwię, czy uda mi się jej doczekać. Jak tak dalej pójdzie to właściciele zwiną interes i skończy się to tak, jak w przypadku tego sklepu nad drogerią, który zamknęli miesiąc temu. Sam lumpeks tam został - dodaje kobieta.

Sprawa nowo powstających sklepów z używaną odzieżą przypomina błędne koło. Ludzie szukają pracy, a nie mogąc jej znaleźć, decydują się na otwarcie własnej działalności gospodarczej.

Wybierają tą dziedzinę, na którą jest popyt, czyli lumpeksy. Te jednak wykańczają sklepy i koło się zamyka.
A ludzie i tak pójdą tam, gdzie jest taniej. I nie ma w tym nic dziwnego.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto