Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragiczny wypadek w Blachowni to rozszerzone samobójstwo? Zdaniem prokuratury nie ma na to dowodó

Bartłomiej Romanek
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie tragicznego wypadku, do którego doszło 6 stycznia w Blachowni. W czołowym zderzeniu forda mondeo i autokaru, zginął 41-letni mężczyzna i jego 14-letni syn.

Do wypadku doszło na DK 46 w Blachowni na prostym odcinku drogi, na którym kierowcy mają bardzo dobrą widoczność. Kierowca forda mondeo w pewnym momencie nieoczekiwanie zjechał na przeciwny pas i z ogromną prędkością uderzył w jadący z naprzeciwka autobus turystyczny, którym podróżowało w sumie 38 osób. Na miejscu zginął 41-letni kierowca forda i jego 14-letni syn. 14 osób jadących autokarem zostało rannych. Na szczęście nie były to poważne obrażenia.

Z powodu dużej liczby osób podróżujących autobusem, prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Śledztwo zostało jednak umorzone z powodu zgonu sprawcy.

Dochodzenie nie wskazało jednoznacznie, co było przyczyną tragedii. Biegli ustalili, że w momencie zderzenia autobus jechał z prędkością 60 km/h, bo kierowca zdążył wcisnąć pedał hamulca (wcześniejsza prędkość to 73 km/h). Tymczasem ford mondeo pędził z prędkością 110 km/h.

Biegli badali również stan techniczny pojazdu. Ford mondeo nie miał ważnego przeglądu technicznego, ale jak ustalono jego stan był dobry i nie mógł on doprowadzić do wypadku. Kierowcy obydwu pojazdów byli trzeźwi i nie znajdowali się pod wpływem żadnych substancji odurzających. Sprawdzano również, czy jakiekolwiek inne okoliczność np. wtargnięcie na drogę pieszego, nie wpłynęły na nagły manewr kierowcy forda, ale nic takiego nie miało miejsca.

– Przesłuchaliśmy żonę 41-latka. Para była skonfliktowana. Kilka dni przed wypadkiem mąż powiedział kobiecie, że już nigdy nie zobaczy swojego syna – mówi Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej.

Pojawiały się nawet pogłoski, że kierowca mondeo zostawił nawet list pożegnalny, czemu śledczy zaprzeczają. Nie wiadomo również, czemu 41-latek, który był mieszkańcem Radomska, wracał do domu z aquaparku w Tarnowskich Górach, który odwiedził wraz z synem, okrężną trasą przez Blachownię. Zdaniem śledczych zeznania żony nie są jednak wystarczającym dowodem, aby uznać ten wypadek za rozszerzone samobójstwo.

Decyzja o umorzeniu nie jest jeszcze prawomocna.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na blachownia.naszemiasto.pl Nasze Miasto