Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kilka słów historii o Sewerynie Szmaglewskiej z Woźnik k. Piotrkowa

Paweł Reising
Seweryna Szmaglewska na ul. Parkowej 38 w Piotrkowie, zdjęcie zrobiono około 1936 roku
Seweryna Szmaglewska na ul. Parkowej 38 w Piotrkowie, zdjęcie zrobiono około 1936 roku Fot. archiwum Pawła Reisinga

W położonych między Piotrkowem a Bełchatowem Woźnikach w roku 1865 powstała szkoła powszechna. Przez wiele lat nie miała patrona, aż 20 kwietnia 2005 roku odbyło się spotkanie, na którym miano w demokratyczny sposób wybrać imię szkoły.

Zjawili się mieszkańcy, przedstawiciele władz, młodzież, nauczyciele i zaproszeni goście. Kandydatów na patronów, absolwentów tej szkoły, było dwoje - pisarka Seweryna Szmaglewska i działacz ludowy Aleksander Bogusławski.


Przeciwnicy Szmaglewskiej twierdzili, że to komunistka. A przeciwnicy Bogusławskiego mówili, że co to za patron, o którym nikt wcześniej nie słyszał. Ostatecznie z dużą przewagą głosów zwyciężyła Seweryna Szmaglewska i od 1 września 2005 szkoła oficjalnie przyjęła jej imię, jako jedyna w Polsce.


Pisarka urodziła się 11 lutego 1916 roku w Przygłowie, pięć kilometrów na wschód od Piotrkowa, ale jej rodzinną wsią były właśnie Woźniki. Ojciec Antoni Szmaglewski był sekretarzem tutejszego urzędu gminnego.


Seweryna była bardzo zdolną dziewczynką. Od najmłodszych lat chciała się uczyć. Wśród innych wiejskich dzieci wyróżniała się pomysłowością. Wymyślała przeróżne zabawy. Oprócz typowych, takich jak wyścigi, gonitwy, skoki, była np. "świnia", czyli zabawa polegająca na uderzaniu kijem okrągłego kamienia tak, aby wturlał się do dołka w trawie. 


Szmaglewska tak wspominała dzieciństwo w Woźnikach: Chodziłam do wiejskiej szkółki, za którą ciągnęły się łąki, biegałam "ochotniczo" na pastwisko, żeby spędzać tam całe dnie z rówieśnikami. Nie było między nami różnic, a przynajmniej myśmy ich jeszcze nie dostrzegali, mając po bardzo niewiele lat. Dzieciństwo moje było niezwykle bogate i piękne. (...) Ojciec mój, pisarz gminny, miał swoją biblioteczkę, z której pozwalał mi czerpać swobodnie i bez kontroli. (...) Prócz tego w domu leżały stare, pozszywane roczniki "Tygodnika Ilustrowanego" z dawnych lat. Ich oglądanie i czytanie było moją wielką pasją.


Ale jej pragnieniem było "iść przed siebie, gdzie najwięcej ludzi, do miast, tam skąd wieczorem bije świetlana łuna, do Piotrkowa". Po ukończeniu dwuklasowej szkoły powszechnej marzenie się spełniło. Pojechała do Piotrkowa i dała się poznać jako bardzo zdolna, sympatyczna i energiczna uczennica. Jednak spotkało ją wielkie nieszczęście - śmierć matki. 


Gdy była w pierwszej klasie Państwowego Seminarjum Nauczycielskiego Żeńskiego im. Królowej Jadwigi zmarł jej ojciec. Seweryna została sierotą. Nie miała wsparcia ze strony dalszej rodziny. Załamała się psychicznie, miała silną depresję. Straciła apetyt, wpadła w melancholię, przestała myśleć o nauce, miała stany lękowe, myślała nawet o samobójstwie. Pomoc zaoferowała jej wychowawczyni, Aleksandra Matusiakowa.


Początkowo załatwiła Sewerynie mieszkanie w internacie, lecz szybko wzięła dziewczynę do siebie. Seweryna zamieszkała w domu Matusiaków na ul. Parkowej 38, a pani Aleksandra została jej przybraną matką. Tutaj doznała wiele serca i dobroci. Została starszą o 13 lat siostrą małej Basi, córeczki państwa Matusiaków. Po latach pisarka stwierdziła: "Kim była dla mnie Aleksandra Matusiakowa? Matką. Nie umiałam inaczej wyrazić swoich uczuć, jak tylko tym słowem".


Po kilku tygodniach Matusiakowa wysłała przybraną córkę na obóz harcerski w Tatry. Chciała, żeby dziewczyna zapomniała o tragedii, która spotkała ją parę miesięcy wcześniej. I właśnie opowiadanie-relacja z tego obozu okazało się debiutem literackim Seweryny. Ukazało się ono w piotrkowskim dzienniku "Głos Trybunalski". 


- Od lat najmłodszych pociągało mnie ono niezwykle mocno - mówiła Szmaglewska po latach o swoich pisarskich początkach. - Przygotowywałam się do niego coraz bardziej świadomie. Pierwsze próby "naszły mnie" dość wcześnie, bo już w wiejskiej szkole, gdzie napisałam swój pierwszy, długi, naiwny wiersz o śniegu. Nauczyciel, pan Jan Madera, nie tylko mnie nie wykpił, ale (...) zawołał głosem pełnym przejęcia: - A gdzie jest rękopis? To słowo magiczne - rękopis - podniosło mój utwór do rangi czegoś, co zapierało dech w piersiach. Wstyd zelżał. Ale następne próby literackie przyszły dopiero w miejskiej szkole i głównie w seminarium nauczycielskim.


W roku 2005 siostra Basia tak wspominała: - Sewerynka była dla mnie bardzo opiekuńcza, była serdeczna i zawsze taka ciepła. Ceniła nasz dom, szanowała rodziców, miała świadomość, że z domu wynosi się kapitał na przyszłość.


W 1937 roku Szmaglewska rozpoczęła studia na Uniwersytecie Warszawskim. Studiowała psychologię. We wrześniu 1939 roku znalazła się w rodzinnym Piotrkowie. Jako sanitariuszka ratowała rannych w szpitalu Św. Trójcy. W sąsiednim domu przy ulicy Parkowej ukrywali się bracia Janusz, Stanisław i Tadeusz Różewiczowie. W 1942 roku została przypadkowo aresztowana na ul. Słowackiego przez gestapo. Trafiła do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. 18 stycznia 1945 roku uciekła z transportu do obozu Gross-Rosen.


Do Piotrkowa powróciła pieszo 3 lutego. Wkrótce zaczęła pisać powieść "Dymy nad Birkenau". Rok później książka ta okazała się wielkim wydarzeniem literackim. W 1947 ukazała się w Czechosłowacji, rok później w Stanach Zjednoczonych, a następnie prawie w całej Europie.


Szmaglewska wyjechała do Łodzi, potem do Warszawy. Zajęła się twórczością literacką. W jej dorobku są tak wartościowe tytuły jak np. "Niewinni w Norymberdze", "Zapowiada się piękny dzień", czy powieść dla młodzieży "Czarne stopy". Jej książki przetłumaczone zostały na 18 języków. 


Pisarka nigdy nie zapomniała o dzieciństwie w Woźnikach, o czym świadczy liczna i długotrwała korespondencja przechowywana w tutejszej bibliotece. Zabiegała o kontakty z dawnymi przyjaciółmi, interesowała się ich losem, wysyłała swoje kolejne książki z dedykacjami. Niemal w każdym liście dawała wyraz sympatii i przywiązania do Woźnik.


Zmarła w 1992 roku. W 2010 roku zlikwidowano Szkołę Podstawową im. Seweryny Szmaglewskiej w Woźnikach.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto