Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Generał Błasik był w kabinie tupolewa aż do końca

Tomasz Krzyżak
Gen. Andrzej Błasik pojawił się w kabinie pilotów na minutę przed lądowaniem - mówi Edmund Klich
Gen. Andrzej Błasik pojawił się w kabinie pilotów na minutę przed lądowaniem - mówi Edmund Klich FOT. W. Wylęgarski
Generał Andrzej Błasik tuż przed katastrofą prezydenckiego Tu-154 był w kabinie pilotów. Informację tę potwierdził wczoraj wieczorem w programie "Teraz my" Edmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Co tam robił? - Chciał się zorientować w sytuacji - powiedział Klich, który przesłuchiwał taśmy z czarnych skrzynek tupolewa (przywiózł je do Polski w piątek). Z zapisów na taśmach wynika, że generał Błasik był w kabinie pilotów aż do tragicznego końca.

Informacja o tym, że dowódca sił powietrznych był w kokpicie, pojawiła się w ubiegłym tygodniu, gdy Międzypaństwowy Komitet Lotniczy przedstawił w Moskwie wstępny raport ze śledztwa w sprawie katastrofy prezydenckiego Tu-154 pod Smoleńskiem. Wtedy nikt nie chciał jej potwierdzić.

W piątek na antenie TVN 24 Klich przyznał, że poznał zarejestrowaną przez czarne skrzynki rozmowę, która miała miejsce w kokpicie rządowego samolotu na 16 minut przed katastrofą. Na jej podstawie stwierdził, że istnieje możliwość wywierania pewnej presji na załogę maszyny.

Kilka dni wcześniej, bo podczas środowej konferencji w Moskwie, w której obok przedstawicieli Polski wzięli udział rosyjscy eksperci, a także przewodnicząca Międzykrajowego Komitetu Lotniczego (MAK) Tatiana Anodina, Klich pytany przez dziennikarzy powiedział, że nie odniósł wrażenia, jakoby na pilotów była wywierana presja.

- Ja mówiłem to na konferencji w Moskwie, że nie miała, bo ja wtedy znałem rozmowę, która była prowadzona 16 minut przed zdarzeniem. Teraz wiem więcej, bo otrzymałem pełny zapis rozmów i teraz już bym tak kategorycznie nie stwierdził - mówił w piątek szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Jego zdaniem na nagraniach najprawdopodobniej nie było bezpośredniej presji, że należy za wszelką cenę wylądować.

- Jeśli jest głos na minutę przed i osoba jest, to znaczy świadomość obecności tej osoby, już jest jakąś formą tego, że jednak jest ważna sprawa i należy się starać wylądować. Ja bym tak odebrał, gdybym pilotował ten samolot - powiedział Klich, przyznając jednocześnie, że ma również pierwsze wydanie transkrypcji z rozmów, które odbywały się w kabinie pilotów. Stwierdził przy tym, że owych zapisów nikomu nie przekaże. Może jedynie poinformować osoby zainteresowane ogólnie co do ich treści. - Ale to, że ktoś jest jeszcze [w kabinie pilotów], na pewno może mieć jakiś wpływ - powiedział Klich, podkreślając, że aby stwierdzić, czy piloci byli poddawani jakiejś presji, niezbędne będą badania poziomu stresu na podstawie nagranych głosów. Według Klicha bezpośrednich namów do lądowania, które zostałyby zarejestrowane, nie było.

Tymczasem wczoraj na łamach "Polski" generał Waldemar Skrzypczak, były szef wojsk lądowych, mówił, że był świadkiem, jak osoba w stopniu generalskim zadawała pilotom pytanie, czy mimo złej pogody dadzą radę wylądować. - Rozmowa nie miała co prawda znamion zmuszania pilotów do lądowania, ale niewątpliwie mogła zadziałać na ich psychikę - mówił gen. Skrzypczak. - To było niewinne pytanie o to, czy coś da się zrobić, by wylądować - dodał generał.

Edmund Klich powiedział wczoraj, że na 16 minut przed katastrofą w kabinie pilotów była jeszcze jedna osoba. - Ona jednak nie została rozpoznana - stwierdził Klich.

Na razie w Polsce są tylko stenogramy rozmów, które były prowadzone w kabinie prezydenckiego samolotu. Ale, jak mówi płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej, interesują nas oryginalne nagrania z czarnej skrzynki. A te w dalszym ciągu są w Moskwie. Według rzecznika rządu Pawła Grasia szef MSWiA dopiero w przyszłym tygodniu pojedzie do Moskwy, by ostatecznie porozmawiać o przekazaniu czarnych skrzynek.

Rzecznik rządu przypomniał, że szef MSWiA Jerzy Miller miał jechać do Moskwy w środę, ale ze względu na powódź w Polsce przełożył wyjazd na kolejny tydzień. Ma wówczas ostatecznie porozmawiać o przekazaniu czarnych skrzynek. - Wtedy będą znane ostateczne informacje - podkreślił Graś.

Polskim prokuratorom zależy na czarnych skrzynkach, bo chcą przeprowadzić własne badania fonoskopijne przekazanych nagrań z kokpitu prezydenckiego samolotu, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem. - Cały czas czekamy na przekazanie nagrań z rejestratorów - dodał płk Rzepa.

Te są jednak w rękach MAK, który je odszyfrował. Nagrania udostępniła też do odsłuchania polskim ministrom Bogdanowi Klichowi i Jerzemu Millerowi.

MSZ Rosji nie wykluczyło, że do końca maja kopie danych z rejestratorów pokładowych Tu-154M zostaną przekazane stronie polskiej. MAK jest gotowy przygotować procedury związane z przekazaniem kopii czarnych skrzynek Polsce, jeśli decyzję w tej sprawie podejmie premier Władimir Putin.

PAP

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto