Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dinopark w Lublińcu pod lupą Najwyższej Izby Kontroli?

Aneta Kaczmarek
Dinopark w Lublińcu sprawdzi NIK
Dinopark w Lublińcu sprawdzi NIK Fot. Aneta Kaczmarek
Dinopark w Lublińcu, inwestycja, która nigdy nie została zrealizowana, od kilku lat budzi wciąż gorące emocje. Jeszcze większe wzbudziła w ostatnich miesiącach Komisja Rewizyjna, która zajmuje się kontrolą tej sprawy.

Dinopark w Lublińcu to temat rzeka. Wydawać by się mogło, że w tej sprawie nie ma już o czym mówić - teren ma nowego nabywcę, który już przystąpił do działań i na tym temat się kończy. Tak jednak nie jest.

Kilka miesięcy temu, decyzją radnych, zobligowano komisję rewizyjną Rady Miejskiej w Lublińcu do zbadania sprawy od podszewki. W związku z tym jej przewodniczący, Marek Karpe, w imieniu komisji wystąpił z wnioskiem o zabezpieczenie w budżecie miasta 10 tys. zł na wykonanie niezależnej ekspertyzy.

Radni wniosek przegłosowali (stosunkiem głosów 12:6), ale burmistrz odmówił podpisania umowy ze wskazaną kancelarią.

- Przewodniczący Komisji Rewizyjnej nie jest uprawniony do zawierania jakichkolwiek umów, leży to w kompetencjach organu wykonawczego, jakim jest burmistrz. Zakup wszelkich towarów i usług odbywa się na podstawie ściśle określonych procedur, w toku których wyłania się najkorzystniejszą ofertę. To na mnie, jako burmistrzu, ciąży odpowiedzialność za zgodne z prawem wydatkowanie środków budżetowych. To burmistrz, a nie Rada Miejska, odpowiada za naruszenie dyscypliny finansów publicznych - wyjaśniał swoją decyzję burmistrz Edward Maniura.

Również w ocenie wiceburmistrz Anny Jonczyk-Drzymały, radnym powinny wystarczyć opinie będące w posiadaniu urzędu. Zdaje się, że niektórym radnym takowe wystarczą, bowiem podczas grudniowej sesji budżetowej pojawiła się propozycja, by nie przedłużać prac komisji rewizyjnej, która wnioskowała o dodatkowe kilka miesięcy na wyjaśnienie sprawy. Komisja otrzymała jednak zielone światło, ale podczas tej samej sesji wywiązała się dyskusja.

Jej głównym tematem były "niewłaściwe" działania komisji. Nieobecny na obradach Marek Karpe na styczniowej sesji postanowił więc wyrazić swoje zdanie na ten temat. A miał sporo do powiedzenia.

- Mnie na tej sesji nie było, ale po tym, jak zapoznałem się z protokołem i nagraniem, muszę się w tej sprawie wypowiedzieć, gdyż odnoszę wrażenie, że pan chce urwać łeb kontroli - zarzucił burmistrzowi Karpe.

Dalej też nie przebierał w słowach. A trzeba przyznać, że miał sporo do powiedzenia. Pojawiło się też kilka formalnych wniosków.

Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej, która zajmuje się tematem dinoparku rozwścieczył przede wszystkim zarzut działań niezgodnych z prawem.

- Pan burmistrz pomylił chyba swoje role, bo chyba nie wie, czy kontroluje radę i komisję, czy to one kontrolują pana. To rada podjęła decyzję, by komisja przeprowadziła kontrolę. Ingerencja w jej prace jest niedopuszczalna. Wszystkie dokumenty i pisma, wbrew temu co pan i pańscy pracownicy twierdzą, znajduje się w teczce kontroli. Wszystkie działania są zgodne z prawem - mówił Karpe. - Straszy mnie pan odwołaniem, prawem karnym. Nie burmistrz mnie wybrał i nie pan będzie decydował o moim odwołaniu.

I wystąpił z formalnym wnioskiem o odsunięcie od prac rady jednej z pracownic biura. - 16 lat tu jestem i w głowie mi się nie mieści, to co się teraz dzieje. Pracownicy biura rady, pańscy pracownicy, dyskutują z radnymi, podważają ich opinie, posądzają o działania niezgodne z prawem, manipulują dokumentami. Nie mówiąc już, że te dokumenty giną. Są oświadczenia pracowników, którzy nie obsługują rady, że cudem się znalazły? Co oni w ogóle mają do tych dokumentów? Pan sobie żarty robi, to jest manipulacja. Jak komisja zakończy działania, wówczas będzie się pan do nich ustosunkowywał - dodaje Karpe.

Zażądał też wykazu kosztów, jakie miasto ponosi na obsługę prawną, zarzucając celowe działanie, mające na celu przerwanie prac komisji.

- Pan chce ukręcić łeb tej kontroli. Czego pan się boi? Opinii niezależnej kancelarii? Kancelaria, która pan zatrudnia to koszt kilkudziesięciu tys. zł. My chcieliśmy 3 tys. na ekspertyzę, bo tyle by kosztowała. Twierdzi pan, że źródłem kłopotów gminy jest akt notarialny. Sądzicie się nawet z żoną Szarskiego, wiedząc, że jest rozdzielność majątkowa. Coś tu jest nie tak i to nie tylko po stronie pani notariusz. Pan nie widział uchwały o wycofaniu zgody na dzierżawę? Zapewniał pan, że nie zostanie wycięte żadne drzewo. Teraz odpowiada, że jest pozwolenie, to wycinają - kontynuował serię zarzutów Karpe.

Po głowie dostało się również radnej Iwonie Janic i Gabrielowi Podbiołowi, który wraz z grupą radnych postanowił inaczej rozwiązać wszelkie wątpliwości związane z dinoparkiem. Podbioł zapowiedział, że za pośrednictwem posła Artura Bramory z PSL złoży do NIK wniosek o przeprowadzenie kontroli Komisji Rewizyjnej oraz Rady Miejskiej, które "w tym temacie przekroczyły swoje uprawnienia". Pod wnioskiem podpisali się radni Małek, Kazek, Pilawa i Polak.

Burmistrz deklaruje, że żadnej kontroli się nie boi, a nawet jest jej zwolennikiem.- Myślę że NIK podejmie temat i zbada sprawę od początku do końca, by po kontroli nie było wątpliwości, czy akt notarialny to wina burmistrza. Ustawa o notariacie wyraźnie mówi, że umowa powinna być przygotowana przez notariusza - podkreśla Edward Maniura.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubliniec.naszemiasto.pl Nasze Miasto